Jakie zgody potrzebne są do wysyłki marketingowej?

Nasz firma w celu promocji swoich usług przygotowuje merytoryczne materiały marketingowe. Nie mają one charakteru sprzedażowego. Są jedynie powiązane z charakterem naszych usług, które świadczymy. Część klientów naszej firmy sama prosi o ich przesyłanie. Część pytamy, czy sobie tego życzą. Czy wystarczy jak klient w mailu potwierdzi, że chce otrzymywać taki materiał i to będzie wystarczająca zgoda, na podstawie której możemy klientowi wysyłać takie materiały – pyta pan Jerzy.

Jeśli klient potwierdzi w mailu, że chce otrzymać materiały marketingowe, to będzie wystarczające, aby móc mu te materiały legalnie przesyłać.

Merytoryczne materiały marketingowe z perspektywy prawnej pozostają informacją handlową. Aby móc legalnie wysyłać klientom takie materiały emailem lub w inny sposób elektronicznie (np. komunikatorami), należy mieć zgodę odbiorcy na taką korespondencję. Wynika to z art. 10 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Nawiasem, gdybyśmy chcieli dzwonić do klientów, aby im opowiedzieć o naszej ofercie, również potrzeba byłaby taka zgoda – w myśl art. 172 Prawa telekomunikacyjnego.

Prawo nie wymaga żadnej szczególnej formy dla takiej zgody. W praktyce jednak (a pośrednio także z art. 5 ust. 2 RODO) wynika, że zgoda powinna być udokumentowana. Wymóg ten spełnia zgoda wysłana emailem.

Czy email, wskazany do kontaktu musi być uwierzytelniony? Przyjęty obecnie w praktyce światowy standard staranności wskazuje, że zasadniczo email wskazany do kontaktu powinien być uwierzytelniony (sprawdzony). Nie znaczy to jednak, że tożsamość adresata emaila musi być sprawdzona. Wystarczy, że odbiorca emaila „zweryfikuje” swój adres (np. klikając w tzw. link aktywacyjny, który mu wyślemy). Dzięki temu wiemy, że osoba, która „włada” tym adresem email, rzeczywiście godzi się na otrzymywanie od nas korespondencji marketingowej.

Czy moglibyśmy zrezygnować z wymogu wstępnej weryfikacji emaila i oprzeć się jedynie na udokumentowanej zgodzie, ale pochodzącej z niepewnego (wniezweryfikowanego) źródła? Takie podejście zapewne nie byłoby wykluczone. Wymagałoby jednak sprawnej obsługi sprzeciwu względem przetwarzania danych oraz monitorowania reklamacji. Logika kryjąca się za tymi wnioskami to już jednak materiał na inną opowieść.

Odpowiedź ukazała się w dzienniku „Rzeczpospolita”