Czy fundacja rodzinna jest Polsce potrzebna
2019-10-18
Fundacja rodzinna to podmiot posiadający osobowość prawną, wyposażony we własny majątek, ustanowiony w celu zarządzania tym majątkiem i zapewnienia jego ochrony zgodnie z wolą fundatora. Służy ona zabezpieczeniu interesów osób bliskich fundatorowi, tzw. beneficjentów fundacji, którymi najczęściej są członkowie rodziny fundatora.
Minął niemal miesiąc od opublikowania przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii zielonej księgi w sprawie fundacji rodzinnej. Publikacja miała być przyczynkiem do rozpoczęcia formalnej dyskusji na temat celowości wprowadzenia tej instytucji do polskiego systemu prawnego. Faktem bowiem jest, iż dyskusje nad celowością wprowadzenia fundacji rodzinnej do polskiego systemu prawnego trwają już od kilku lat.
Czym jest fundacja rodzinna? Ponieważ fundacje rodzinne z powodzeniem funkcjonują za granicą, najlepiej można przybliżyć ich charakterystykę, odwołując się do rozwiązań zagranicznych. Fundacja rodzinna to podmiot posiadający osobowość prawną, wyposażony we własny majątek, ustanowiony w celu zarządzania tym majątkiem i zapewnienia jego ochrony zgodnie z wolą fundatora. Służy ona zabezpieczeniu interesów osób bliskich fundatorowi, tzw. beneficjentów fundacji, którymi najczęściej są członkowie rodziny fundatora.
Dwa organy
Fundacja posiada dwa organy: radę fundacji, która prowadzi jej sprawy i reprezentuje ją na zewnątrz (analogicznie do zarządu w spółce kapitałowej) oraz protektora, który pełni funkcje nadzorcze w stosunku do rady fundacji (analogicznie do rady nadzorczej w spółce kapitałowej). Na majątek fundacji składa się fundusz założycielski przekazany przez fundatora oraz inne aktywa otrzymane przez fundację po jej założeniu. Najczęściej fundacje rodzinne posiadają akcje, udziały, nieruchomości i oczywiście środki pieniężne.
Fundacja rodzinna nie jest rozwiązaniem ani oryginalnym, ani nowym. Pierwsze fundacje prywatne powstawały za rządów cesarza Justyniana I Wielkiego (483–565), po dokonaniu przez niego kodyfikacji prawa w monumentalny Corpus Iuris Civilis. Obecnie fundacje rodzinne występują w systemach prawnych wielu krajów, np. Austrii, Holandii, Malty, Szwajcarii czy Liechtensteinu. Sprzyjają ochronie firm rodzinnych i samych rodzin. Najstarsze funkcjonują nieprzerwanie od kilkuset lat…
Pora na odpoczynek
Dlaczego formalna dyskusja o wprowadzeniu polskiej fundacji rodzinnej do naszego systemu prawnego rozpoczęła się właśnie teraz? Jest kilka powodów. Po pierwsze, w czerwcu b.r. minęło 30 lat od pierwszych wyborów, które wyzwoliły ducha przedsiębiorczości w Polakach. Obecnie wielu z pionierów polskiej przedsiębiorczości jest już w wieku, w którym się myśli, by zwolnić. Po drugie, przepisy polskiego prawa, nawet jeśli wykorzystywalibyśmy ich konglomerat zawierający prawo spadkowe, prawo handlowe czy przepisy o zarządzie sukcesyjnym, nie są wystarczająco elastyczne i nowoczesne, aby sprostać niełatwym wyzwaniom sukcesji w biznesie. Możemy dzięki nim tworzyć rozwiązania na lata, ale już nie na pokolenia. Korzystając z nich nie można sprawić, że ewentualni spadkobiercy będą prowadzili firmę, zamiast natychmiast ją sprzedać. Nie można też sprawić, że spadkobiercy będą formalnie chronieni przed pokusami związanymi z nagłym pozyskaniem znacznych środków. Po trzecie wreszcie, polski ustawodawca od kilku lat stara się utrudniać czy nawet faktycznie uniemożliwiać polskim przedsiębiorcom wykorzystywanie dla własnych potrzeb zagranicznych fundacji – które w wielu krajach od setek lat z powodzeniem przyczyniają się do bezpiecznego kumulowania majątku w rękach konkretnych rodzin – komplikując przepisy prawa podatkowego i bezzasadnie dopatrując się w korzystaniu z takich rozwiązań agresywnej optymalizacji podatkowej.
Optymalne narzędzie
Dlaczego fundacja rodzinna wydaje się być optymalnym narzędziem dla celów sukcesji w biznesie? Sukcesja biznesu zwyczajowo kojarzy się nam z jego dziedziczeniem, najczęściej poprzez dokonanie zapisów w testamencie bądź przyjęcie rozwiązań oferowanych przez przepisy o dziedziczeniu ustawowym. To błąd. Prawdziwa sukcesja oznacza coś znacznie szerszego i głębszego – przekazanie nie tylko własności biznesu (np. udziałów w spółce), władzy nad nim (powołanie do zarządu), wiedzy o nim i otaczającym go otoczeniu (konkurenci, kontrahenci etc.), ale przede wszystkim wypracowanie i przekazanie przywództwa nad nim. W firmach rodzinnych zwykle dochodzą do tego określone wartości – spisane bądź nie – które legły u podstaw założenia firmy i były pielęgnowane w czasie jej dotychczasowego funkcjonowania. To także emocje i związana z nimi nowa wizja, czyli inna, bardziej świeża koncepcja mierzenia się z wyzwaniami biznesowymi. Dlatego sukcesja jest procesem. Wieloletnim i trudnym.
6) motywację sukcesorów – poprzez umiejętne zarządzenie uprawnieniami i korzyściami przypadającymi beneficjentom fundacji.
Bezsprzecznie, umiejętne połączenie twardych (stricte prawnych) elementów procesu sukcesji oraz miękkich (wartości, przywództwo) radykalnie zwiększałoby szanse na powodzenie samego procesu. Czyniłoby go bardziej przewidywalnym i bezpiecznym.
Jaki model w Polsce
Istotną sprawą będzie oczywiście przesądzenie o odpowiednim sposobie opodatkowania samej fundacji i jej beneficjentów. Odpowiedni model powinien stanowić próbę wyważenia dwóch interesów: fiskalnego oraz beneficjentów (fundatora), i odnalezienia zdrowego kompromisu, który z jednej strony zapewniłby Skarbowi Państwa określone wpływy do budżetu, a z drugiej – zachęcił polskich przedsiębiorców do korzystania z fundacji rodzinnej w procesie planowania sukcesji w biznesie. Przykładowo, w przypadku wyboru najbardziej dolegliwej formy prawnej opodatkowania dochodów z działalności gospodarczej, tj. spółki kapitałowej, w Polsce mamy do czynienia z efektywną stawką nominalną podatków dochodowych wynoszącą 34,39 proc. (podatek CIT o stawce 19 proc. i następnie podatek PIT od dywidendy o stawce 19 proc.). Oczywiście, przedsiębiorca mógłby teoretycznie prowadzić działalność w formie spółki osobowej. W takim przypadku dochód z działalności gospodarczej opodatkowany byłby podatkiem dochodowym wyłącznie jednorazowo, tj. 19 proc. PIT i dodatkowo – przy dochodzie powyżej 1 mln zł – 4 proc. daniną solidarnościową. W uproszczeniu (eliminując próg dot. daniny solidarnościowej), efektywna stawka podatku wyniosłaby tu zatem 23 proc.. Gdyby przyjąć, że tzw. pasywne przychody osiągane przez fundację (np. z dywidend) korzystałyby ze zwolnienia w podatku dochodowym, wówczas warto byłoby rozważyć opodatkowanie beneficjentów taką stawką, by odnaleźć przysłowiowy złoty środek – czyli efektywną stawkę pomiędzy 23 proc. a 34,39 proc. Byłby to swoisty kompromis między jednokrotnym opodatkowaniem dochodów ze spółki osobowej (uwzględniając daninę solidarnościową), a podwójnym opodatkowaniem dochodów z działalności prowadzonej przez spółkę kapitałową, będącą podatnikiem CIT. Zachęcałby on polskich przedsiębiorców do korzystania z fundacji rodzinnej.
Zdaniem autora
O ile przedsiębiorcy prowadzący działalność w formie jednoosobowej działalności gospodarczej otrzymali pewne rozwiązania pozwalające na przetrwanie biznesu po ich śmierci, dzięki wprowadzeniu ustawy o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej, o tyle średni, duży i ten największy biznes w Polsce, działający w formie spółek kapitałowych takich rozwiązań nie ma. Mając na uwadze głośne transakcje sprzedaży polskich firm rodzinnych, w wielu przypadkach spowodowane brakiem właściwych sukcesorów, dyskusja na temat, czy nowa instytucja prawna, jaką byłaby fundacja rodzinna, jest potrzebna w naszym kraju, powinna dotyczyć jedynie pytań: kiedy?, na jakich zasadach?, a na pewno nie: czy? Najmądrzejsze chyba słowa, jakie znalazły się w zielonej księdze przygotowanej przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, to te, że genu przedsiębiorczości się nie dziedziczy. Życzmy sobie zatem, aby do wprowadzenia fundacji rodzinnej do polskiego systemu prawnego doszło, i by doszło doń jak najszybciej. Dzięki niej, „niedziedziczone” geny przedsiębiorczości mogłyby zostać zahibernowane w poczekalni i czekać – jak nie na drugie, to na trzecie i kolejne pokolenia.
Artykuł ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita” w dniu 18-10-2019 r.