Emocje w pracy radcy prawnego
2017-12-12
Klient często oczekuje od reprezentującego go w sądzie radcy prawnego nie tylko profesjonalizmu. Opinię o pełnomocniku często kształtuje także poziom jego emocjonalnego zaangażowania w sprawę.
Sąd Najwyższy wyrokiem z 17 ma- ja 2017 r. wydanym w sprawie SDI 12/17 uniewinnił radcę prawnego od zarzutów przekroczenia granic wolności słowa i naruszenia godności wykonywanego zawodu. Podstawą zarzutów była opinia wyrażona przez radcę prawnego w pismach, że w części medycznej składu orzekającego wystąpił „brak zdolności do logicznego rozumowania” oraz że część kompletu orzekającego „nie przeczytała ze zrozumieniem akt postępowania”.
W uzasadnieniu wyroku Sąd Najwyższy wskazał, że użyte przez radcę prawnego sformułowania były dosadne i ostre, ale nie można przyjąć, że stanowiły „obrażający atak personalny”. Nie można ich zatem zakwalifikować jako delikt dyscyplinarny. Warto jednak zaznaczyć, że Sąd Najwyższy – w związku z opisem czynu w tej konkretnej sprawie – nie badał kwestii czy owe sformułowania mieściły się w granicach „rzeczowej potrzeby”.
Granice okazywania emocji
Powołanego orzeczenia nie można zatem odebrać jako zliberalizowania granicy dopuszczalnej argumentacji przy wykonywaniu czynności przez radców prawnych. Granica ta została jednoznacznie określona przez przepisy ustawy o radcach prawnych. Wyznaczają ją – z jednej strony – rola radcy prawnego, a z drugiej przepisy prawa i rzeczowa potrzeba.
Zakres ekspresji dopuszczalnej przez przepisy prawa jest szeroko omówiony w literaturze i orzecznictwie. Znacznie mniej opracowań doczekały się granice wyznaczone przez tzw. „rzeczową potrzebę”.
Aby granice te prawidłowo zdefiniować, trzeba uświadomić sobie w pierwszej kolejności, co jest zasadniczym zadaniem radcy prawnego. Jest to ochrona prawna interesów podmiotów, na których rzecz świadczy on pomoc prawną. Ochrona prawna sprowadza się do stosowania instrumentów wynikających z przepisów prawa oraz podnoszenia argumentacji opartej na tych przepisach.
Symbolem roli radcy prawnego jest jego urzędowy ubiór, tj. toga. Jest ona manifestacją profesjonalnej niezależności radcy prawnego uzasadnionej wysokim poziomem prawniczego wykształcenia. Oznacza, że żadne cechy indywidualne, w tym fizyczne, w przypadku pełnomocnika, nie podlegają ocenie. Istotna jest jedynie realizacja zadania, powierzonego mu ze względu na owo wykształcenie.
Rzeczowa potrzeba
Nie jest zatem tak, że granice „rzeczowej potrzeby” wyznaczają wyłącznie okoliczności konkretnej sprawy, w której radca prawny występuje. Jego udział w sprawie ma bowiem określony, jasny cel: ochronę interesów klienta.
Poza tak oznaczonymi granicami pozostają nacechowane emocjami działania, najczęściej sprowadzające się do wyrażania uwag, ocen lub opinii pod adresem innych osób uczestniczących w postępowaniu. Trudno bowiem uzasadnić, w jaki sposób do ich sformułowania niezbędne jest wykorzystanie wiedzy dostępnej wyłącznie profesjonaliście.
Innymi słowy, radca prawny bez większego problemu powinien potrafić rzeczowo wykazać, że dowody zgromadzone w aktach sprawy nie zostały ocenione przez sąd lub zostały ocenione błędnie, a tok rozumowania sądu nie pozostaje w logicznym ciągu przyczynowo – skutkowym. Przewrotnie można powiedzieć, że odwoływanie się w tym celu do oceny zdolności intelektualnych organu orzekającego mogłoby zostać uznane za mieszczące się w granicach rzeczowej potrzeby tylko w przypadku, w którym przyjmiemy zawodową bezsilność pełnomocnika.
Artykuł dostępny również w dodatku do dziennika Rzeczpospolita 'Dobra Firma’ z dnia 13.12.2017 r.