TV PARKIET #PROSTOZPARKIETU: Agata Nowicka: Aplikacja KDPW jest totalnie intuicyjna
2019-07-05
Matczuk Wieczorek i Wspólnicy Kancelaria Adwokatów i Radców Prawnych
Gościem Dariusza Wieczorka w czwartkowym wydaniu programu „Prosto z Parkietu” była Agata Nowicka, adwokat z kancelarii Matczuk Wieczorek i Wspólnicy.
Od 1 lipca mamy znaczące zmiany na niepublicznym rynku obligacji i certyfikatów. Czy państwa kancelaria zaobserwowała w ostatnim czasie wzmożone zapytania od firm i funduszy, które chciały się dowiedzieć jak najwięcej o tych zmianach?
Zdecydowanie tak. Były to dwie kategorie zapytań. Z jednej strony emitenci, którzy chcieli przeprowadzić emisję jak najszybciej – żeby zdążyć przed nowymi regulacjami. Z drugiej strony to były zapytania o informacje dodatkowe, szkolenia, o to, kogo moglibyśmy polecić w roli agenta emisji, jakie nowe obowiązki pojawią się od 1 lipca itp.
Przedstawmy najważniejsze zmiany. Jedna z nich zakłada, że nie można już emitować na rynku niepublicznym obligacji i certyfikatów w formie dokumentu oraz istnieje obowiązek ich rejestracji. Jak bardzo te zmiany wpływają na warunki oferowania papierów po 1 lipca?
Kategorie zmian możemy podzielić na trzy podstawowe grupy. Pierwsza dotyczy nowej roli agenta emisji, który jest obowiązkowym elementem przy ofertach niepublicznych. Druga kwestia to regulacje, o których pan już wspomniał – takie papiery jak obligacje, certyfikaty inwestycyjne i listy zastawne nie będą już mogły mieć formy dokumentu. Z małym wyjątkiem na rzecz listów zastawnych, ale one i tak będą podlegać rejestracji w KDPW w pełnym zakresie. Trzecia – znacząca zmiana – to wejście w życie przepisów związanych z dodatkowymi obowiązkami po stronie KDPW, wiążących się z gromadzeniem i upublicznianiem informacji o emitentach, ich zadłużeniu i terminowości spełniania świadczeń.
Zacznijmy od agenta emisji. Kto może nim być i jakie są jego prawa oraz obowiązki?
GetBack przeprowadzał bardzo dużo emisji niepublicznych, kierowanych do określonej grupy inwestorów.
Zgadza się. Ale nie przesądzałabym roli agenta w tym zakresie. Bo tak naprawdę co on może zrobić? Zweryfikować dokumentację i powiedzieć, czy jest prawidłowa. A w pozostałym zakresie? Może jedynie zebrać oświadczenia od emitenta. Przecież faktycznie agent nie jest w stanie zweryfikować tego, w jaki sposób te papiery były rozprowadzane.
Czy zatem agent emisji zwiększa bezpieczeństwo całego procesu i uwiarygodnia ofertę?
Jeśli chodzi o uwiarygadnianie, to jestem sceptyczna.
Dlaczego?
Tak naprawdę rola agenta dotyczy trzech rodzajów papierów wartościowych: obligacji, certyfikatów i listów. Przy dwóch ostatnich mamy do czynienia z pełnym profesjonalizmem, bo segment ten dotyczy m.in. TFI, funduszy i banków. Ich wiarygodność często jest wyższa niż podmiotu, który jest agentem emisji. Zatem tu ta rola uwiarygadniania istnieje w ograniczonym zakresie. Podobnie zresztą w przypadku dużych przedsiębiorstw, które są rozpoznawalne na rynku. Są one zazwyczaj spółkami publicznymi, inwestorzy mogą bez problemu zaczerpnąć z rynku informacje o nich. Mamy też cały szereg mniejszych podmiotów, którym agent będzie „przeszkadzał”, ale z drugiej strony będzie on gwarantem tego, że emisja jest przeprowadzona zgodnie z przepisami.
Czy agent poniesie karę, jeśli nie dopełni obowiązków?
Tak, ponosi on odpowiedzialność – zarówno cywilną, jak i karną (zagrożoną karą nawet do 2 mln zł).
Odpowiedzialność agentów rośnie – pytanie, jak to się przełoży na wynagrodzenia dla nich? Czy np. małym emitentom trudno będzie w nowym reżimie prawnym znaleźć agentów emisji?
To zależy od poszczególnych przypadków. Jeśli taki emitent wcześniej spłacał wszystko w terminie i ma czystą kartotekę, to nie powinien mieć żadnych problemów. Natomiast w przypadku tych emitentów, którzy mieli już problem ze spłacaniem zobowiązań – problem ze znalezieniem agenta może się pojawić. Trzeba pamiętać, że ustawa nie narzuca agentom obowiązku weryfikowania kondycji finansowej i zdolności do spłaty zobowiązań danego emitenta, ale myślę, że mniej doświadczeni inwestorzy będą tego właśnie oczekiwać od agenta. Druga kwestia to oczywiście koszty.
One wzrastają…
I to znacząco. Kiedyś wystarczyło wziąć prawnika, który napisał nam warunki emisji, potem przeprowadzało się emisję w dwa–trzy dni i sprawa była zamknięta. Teraz natomiast – szczególnie jeśli mamy emitenta, który nie jest rozpoznawalny na rynku – musi on zorganizować sobie szereg kwestii, m.in. status emitenta w depozycie krajowym. Następnie pojawia się agent emisji i związane z tym obowiązki, które też wydłużają cały proces. Lecą kolejne tygodnie.
Na szczęście sama rejestracja papierów ma być szybka – KDPW deklaruje, że będzie to w ciągu 24 godzin.
Rzeczywiście, próby techniczne wyszły bardzo dobrze. Aplikacja jest bardzo intuicyjna. Myślę, że sami emitenci by sobie poradzili z rejestracją, choć będą to robili agenci.
Na koniec powiedzmy jeszcze o kosztach – jaki to może być procent od wartości emisji?
Zacznijmy może od KDPW, bo jeżeli chodzi o wynagrodzenia w tym segmencie, to już mamy pewność.