Restrukturyzacja 2.0. rozbija się o technologię

Przy cyfryzacji usług publicznych ważne jest wypracowanie odpowiedniego oprogramowania niż samych przepisów.

Jednym z najważniejszych problemów cyfryzacji usług publicznych jest wypracowanie odpowiedniej technologii – a dokładniej programów informatycznych mających obsługiwać te usługi. I właśnie na tym polega problem. Prawie zawsze wdrażanie nowoczesnych technologii w sektorze publicznym – i po prostu przenoszenie do internetu administracji i sądownictwa – rozbija się właśnie o tego rodzaju kwestie. Systemy informatyczne są źle przygotowywane, niezaopatrzone w ważne funkcjonalności, często – zwłaszcza na początkowym etapie – niewytrzymujące napływu użytkowników, a tym samym odbiegające od analogicznych usług oferowanych na rynku komercyjnym (np. bankowym). Niestety, nie inaczej jest w przypadku restrukturyzacji. Uruchomienie Krajowego Rejestru Zadłużonych zamiast przyspieszyć postępowania restrukturyzacyjne prawie zupełnie jest sparaliżowało. Jakie są perspektywy na zmianę?

Idee trudno wprowadzić w życie

Krajowy Rejestr Zadłużonych (KRZ) został uruchomiony 1 grudnia zeszłego roku, wraz z wejściem w życie noweli prawa restrukturyzacyjnego, której głównym celem było wprowadzenie do tej ustawy rozwiązań znanych z uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego – uregulowanego w tarczy antykryzysowej 4.0. Cel Krajowego Rejestru Zadłużonych jest prosty: pełna obsługa różnego rodzaju spraw związanych z zadłużeniem, w tym postępowań restrukturyzacyjnych i upadłościowych, a więc jednocześnie usprawnienie tych procedur.

Co prawda ustawa o KRZ została uchwalona w grudniu 2018 roku, a sam rejestr miał zacząć działać 1 grudnia 2020 roku, jednak jego geneza jest dużo wcześniejsza. Otóż Krajowy Rejestr Zadłużonych zastąpił koncepcję – nigdy nieutworzonego – centralnego rejestru restrukturyzacji i upadłości, który został przewidziany już w pierwotnym brzmieniu prawa restrukturyzacyjnego. Jednak przepisy powołujące go miały wejść w życie nie 1 stycznia 2016 roku – a więc wraz z prawem restrukturyzacyjnym – ale dopiero 1 lutego 2018 roku. W międzyczasie stosowne przepisy wielokrotnie zmieniano.

W każdym razie śmiało można stwierdzić, że idea cyfryzacji procedur restrukturyzacyjnych powstała właściwie wraz z ich opracowywaniem, jednak doczekała się realizacji właściwie dopiero kilka tygodni temu. I to w mocno niedoskonały sposób. Choć oczywiście sama idea – jak dowiodły chociażby doświadczenia pandemii, nie mówiąc już o wręcz powszechnej cyfryzacji usług komercyjnych – jest jak najbardziej słuszna. Poza tym ucieczka od tego rodzaju rozwiązań wydaje się obecnie wręcz niemożliwa, a z pewnością niepożądana.

Blokada informatyczna

Tymczasem uruchomienie Krajowego Rejestru Zadłużonych praktycznie sparaliżowało postępowania restrukturyzacyjne i upadłościowe. Okazało się, że problemy z jego kluczowymi funkcjami oraz brak synchronizacji z innymi systemami (np. do losowego przydziału spraw czy wykorzystywanymi przez komorników) poważnie utrudniło wnioskowanie o restrukturyzację lub upadłość oraz rozpoznanie tego rodzaju wniosków. Wiele sądów wstrzymało się z ich procedowaniem, a – według zapowiedzi rządu – problemy mają zostać usunięte dopiero z początkiem kwietnia.

Przy czym warto podkreślić, że nie mają one charakteru prawnego, ale technologiczny. Po raz kolejny okazało się, że w procesie cyfryzacji usług publicznych dużo ważniejszą kwestią jest wypracowanie odpowiedniego oprogramowania niż samych przepisów. Te muszą być w pełni dopracowane w zakresie procedur, które mają być obsługiwane cyfrowo. W końcu nawet najlepsze rozwiązania prawne – jeżeli mają być realizowane online – na niewiele się zdają w momencie, gdy zawodzi technologia. Dobrym przykładem jest tu znowelizowane postępowanie o zatwierdzenie układu, w którym pokładano spore nadzieje. W końcu miało ono zastąpić uproszczoną restrukturyzację, która zdała egzamin w najtrudniejszym okresie pandemii.

Jednym z kluczowych momentów tego postępowania jest wyznaczenie dnia układowego. Może do tego dojść po sporządzeniu spisu wierzytelności, spisu wierzytelności spornych oraz wstępnego planu restrukturyzacyjnego poprzez stosowne obwieszczenie dokonywane przez nadzorcę układu. Powinno ono następować właściwie od razu po wprowadzeniu odpowiednich dokumentów do systemu. Tymczasem – o ile w ogóle następuje – nieraz trzeba czekać na nią wiele dni. Warto przy tym zaznaczyć, że w pierwszym okresie działania KRZ takie obwieszczenia w ogóle nie były możliwe. W systemie brakowało stosownego „guzika”. Co ciekawe – nawet Ministerstwo Sprawiedliwości przyznało w oświadczeniu dla mediów, że funkcjonalność ta została uruchomiona dopiero końcem grudnia zeszłego roku. A więc blisko miesiąc po wejściu w życie stosownych przepisów.

Rząd szuka rozwiązania

Ministerstwo Sprawiedliwości – jako resort odpowiedzialny za prawidłowe funkcjonowanie Krajowego Rejestru Zadłużonych – zapowiada, że początkiem kwietnia pojawiające się problemy mają zostać rozwiązane. Pozostaje mieć nadzieję, że dzięki zabiegom informatycznym KRZ zacznie spełniać swoje zadanie. Jednocześnie warto podkreślić, że resort sprawiedliwości deklaruje prowadzenie szkoleń i konsultacji z pracownikami sądów w celu właściwego wdrożenia tego systemu oraz jego udoskonalenia. Swoją drogą, zebrane w tej sytuacji doświadczenia mogą okazać się niezwykle przydatne w przyszłości, gdy najpewniej będziemy mieć do czynienia z kolejnymi, poważnymi zmianami w prawie restrukturyzacyjnym.

Można się spodziewać, że właściwie każda zmiana regulacji prawnych odnoszących się do spraw restrukturyzacyjnych i upadłościowych – a także innych zagadnień „obsługiwanych” przez Krajowy Rejestr Zadłużonych – będzie wiązać się z koniecznością wprowadzania zmian do tego systemu. To z kolei może determinować kolejne problemy techniczne, które przekładają się na wymierne straty ekonomiczne dłużników i wierzycieli korzystających z prawa restrukturyzacyjnego oraz prawa upadłościowego. Jednocześnie znacznie utrudniając korzystanie z tych – skądinąd bardzo pożytecznych – rozwiązań prawnych. Przedłużanie się postępowania restrukturyzacyjnego właściwie zawsze zdecydowanie utrudnia osiągnięcie celów tego rodzajów spraw, przede wszystkim więc oddłużenie przedsiębiorcy oraz umożliwienie mu dalszego prowadzenia działalności gospodarczej. W grę wchodzą tu uwarunkowania czysto ekonomiczne. Im dłużej firma balansuje na granicy niewypłacalności – lub jest już niewypłacalna – tym trudniej wyjść z tego kryzysu. Dlatego tak istotną kwestią jest wdrożenie restrukturyzacji w odpowiednim momencie, a następnie sprawne przeprowadzenie sprawy. Stąd konieczność oczekiwania na rozstrzygnięcia sądów restrukturyzacyjnych, czy tym bardziej zmaganie się z niedoskonałościami systemu informatycznego, które wręcz torpedują przebieg procedury, jest tak dużym zagrożeniem dla rynku. Zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, że gospodarcze konsekwencje wojny w Ukrainie najpewniej niedługo zaczną stawać się coraz bardziej dotkliwe.

Czego potrzebujemy?

Przede wszystkim konieczne jest szybkie naprawienie wszelkich błędów i niedoskonałości Krajowego Rejestru Zadłużonych. A w dłuższej perspektywie – w sferze cyfryzacji – doprowadzenia do sytuacji, w której uruchamianie nowych systemów informatycznych bądź ich rozbudowywanie nie będzie wiązać się z problemami. Współcześnie – zwłaszcza po doświadczeniach pandemii – cyfrowe załatwianie różnego rodzaju spraw ma ogromne znaczenie, przede wszystkim w obrocie gospodarczym, który po prostu nie lubi długiego oczekiwania. Nie należy przy tym zapominać, że technologie informatyczne nie są celem samym w sobie, ale są sposobem na sprawne osiągnięcie celu określanego przez procedury, do obsługi których służą.

To zaś oznacza, że sprawy system restrukturyzacji musi być połączeniem dwóch cech: dobrych rozwiązań prawnych oraz efektywnych narzędzi informatycznych do jego obsługi. Uczciwie należy powiedzieć, że w ostatnim czasie udało się wiele osiągnąć w tej sferze. Ewolucja unormowań dotyczących procedur restrukturyzacyjnych zdecydowanie zmierza w kierunku ich odformalizowania i prowadzenia poza sądami, które w istocie stają się jedynie organami kontroli ustaleń poczynionych przez dłużnika i wierzycieli, przy wsparciu organów pozasądowych. Wszystko wskazuje na to, że kierunek ten zostanie utrzymany. Chociażby ze względu na konieczność pełnego wdrożenia rozwiązań z unijnej dyrektywy „drugiej szansy”. Nawiasem mówiąc, ostatnie nowele prawa restrukturyzacyjnego wpisują się w konieczność implementacji tej dyrektywy.

Natomiast w kwestii cyfryzacji spraw restrukturyzacyjnych właściwie trudno mieć wątpliwości – przy wszystkich zastrzeżeniach – że uruchomienie Krajowego Rejestru Zadłużonych jest ważnym krokiem. Problemem polega na tym, że nie wykorzystuje się jego potencjału. A ustawodawca właściwie zupełnie nie przygotował się na scenariusz, w którym system ten nie działa bądź działa w sposób nieprawidłowy. Wydaje się, że należałoby wprowadzić prawne możliwości procedowania spraw restrukturyzacyjnych także w sposób tradycyjny – właśnie na wypadek tego rodzaju problemów. W każdym jednak razie w tak ważnym dla gospodarki obszarze prawodawstwa, jak restrukturyzacja – której znaczenie najpewniej będzie jeszcze wzrastać – ustawodawca zawsze powinien mieć plan B. Przy wdrażaniu KRZ po prostu go zabrakło.