Firma antywindykacyjna to nie zawsze jest dobre rozwiązanie problemu

Osoby zadłużone potrzebują przede wszystkim kompleksowego wsparcia tj. doradztwa w zakresie racjonalnego gospodarowania swoimi środkami i odpowiedzialności za własne finanse.

W polskiej debacie publicznej od lat przedstawia się firmy zarządzające wierzytelnościami jako te złe, naliczające odsetki i ścigające biednych konsumentów za wyimaginowane zadłużenia. Tymczasem ich działalność jest ukierunkowana na zwrot należności legalnie działającym podmiotom za produkt lub usługę, którą wykonały, a nie otrzymały należnego im wynagrodzenia. W internecie i prasie coraz powszechniej dostępne są reklamy tzw. firm lub kancelarii antywindykacyjnych. Ich modus operandi opiera się zwykle na powielaniu stereotypów o firmach zarządzających wierzytelnościami i przekonaniu konsumenta, do skorzystania ze swoich usług, jako tych mających rzekomo chronić dłużników i wspierać ich w walce tzw. z windykatorem. O ile promowanie rzetelnej pomocy prawnej dla dłużników nie budzi żadnych kontrowersji, o tyle rady niektórych z firm antywindykacyjnych dostępne w internecie, w sposób jawny szkodzą ich klientom.

Doradztwo zadłużonym

Podmioty, które świadczą usługi doradcze na rzecz osób zadłużonych, w tym jako pełnomocnicy procesowi lub doradcy restrukturyzacyjni, to bardzo szeroka kategoria. Różny jest nie tylko zakres świadczonych przez nich usług, lecz również poziom ich merytorycznego przygotowania. Podkreślić należy, że osoby zadłużone potrzebują przede wszystkim kompleksowego wsparcia tj. doradztwa w zakresie racjonalnego gospodarowania swoimi środkami i odpowiedzialności za własne finanse.

Działalność firm antywindykacyjnych, w ramach swobody świadczenia usług, nie wymaga spełnienia jakichkolwiek wymogów, poza tym wiążącymi się z prowadzeniem standardowej działalności gospodarczej. W konsekwencji nie jest konieczne uzyskanie, licencji lub zezwoleń, gwarantujących posiadanie specjalistycznej wiedzy z zakresu prawa i ekonomii. Oczywiście część firm oferujących swoje usługi osobom zadłużonym współpracuje z profesjonalnymi doradcami czy prawnikami. Jednak spora część doradza dłużnikom w sposób, który nie tylko nie jest skuteczny, ale ewidentnie prowadzi do powstania dodatkowych kosztów po stronie osoby zadłużonej. Takie doradztwo przynosi zupełnie przeciwne efekty od oczekiwanych.

„Nie odbieraj korespondencji”

Na forach internetowych, ale także w artykułach publikowanych na stronach www można znaleźć jedną z najbardziej szkodliwych rad dla osoby zadłużonej, mianowicie nie odbieraj korespondencji od wierzyciela lub z sądu. Już od 7 listopada br. po wejściu w życie nowelizacji przepisów procedury cywilnej, w przypadku braku odebrania korespondencji sądowej doręczanej przez Pocztę Polską, doręczeniem zajmie się komornik sądowy lub jego pracownik. Rodzić to będzie dodatkowe koszty (w wysokości od 60 zł do nawet kilkuset złotych), którymi ostatecznie zostanie obciążony dłużnik. W przypadku ustalenia przez komornika, że dana osoba przebywa pod wskazanym adresem, jednak nie odbiera przesyłek, korespondencja (po jej awizowaniu przez komornika) będzie uznana za skutecznie doręczoną do dłużnika. W przypadku postępowań elektronicznych (powszechnie stosowanych w zakresie dochodzonych roszczeń) faktycznie miejsce zamieszkania nie będzie nawet weryfikowane przez komornika. Wystarczy, że nieodebrana przesyłka była kierowana na adres zameldowania osoby zadłużonej.

Uznanie korespondencji sądowej za skutecznie doręczoną, w sposób wskazany powyżej oznacza, że osoba zadłużona utraci możliwość obrony swoim praw w sporze z wierzycielem. Po upływie określonego w przepisach terminu, zwykle 14 dniowego, dalsze podnoszenie zarzutów czy kwestionowanie wysokości zadłużenia będzie praktycznie niemożliwe. Taka sytuacja doprowadzi do uprawomocnienia się nakazu zapłaty lub wyroku, a następnie do wszczęcia egzekucji przez komornika sądowego.

„Nie kontaktuj się z wierzycielem”

Kolejna błędna porada, która może działać wyłącznie na szkodę osoby zadłużonej brzmi: „nie kontaktuj się z wierzycielem”, a więc nie otwieraj korespondencji, nie odczytuj lub nie odpisuj na wiadomości mailowe, nie odbieraj telefonów. Na rynku istnieją wręcz aplikacje, umożliwiające automatycznie zablokowanie wszystkich numerów należących do firm i kancelarii zarządzających wierzytelnościami. Aplikacje są zwykle darmowe, wymagają jednak przekazania swoich danych osobowych i kontaktowych.

W świetle przepisów prawa osoba zadłużona nie ma oczywiście obowiązku odbierania telefonów od wierzyciela. Jednak warto taką próbę kontaktu podjąć. Przede wszystkim w celu uniknięcia dodatkowych kosztów w związanych z wszczęciem postępowania sądowego, a następnie komorniczego. Praktyka pokazuje, że osoba zadłużona, która współpracuje z wierzycielem może zyskać zdecydowanie więcej. Po pierwsze, zadłużenie może zostać rozłożone na dogodne raty uwzględniające możliwości finansowe takiej osoby, a w niektórych przypadkach może ona liczyć nawet na umorzenie niektórych opłat lub części odsetek. Po drugie zadłużenie takiej osoby nie powiększy się o zasądzone koszty sądowe lub komornicze, które zostaną naliczone po przegraniu sprawy i wszczęciu egzekucji.

Przypomnijmy, że po ostatniej nowelizacji przepisów, która weszła w życie 21 sierpnia br., opłaty sądowe znacząco wzrosły. Przykładowo dla zadłużenia w wysokości 1800 zł wynoszą one 200 złotych, zamiast dotychczasowych 30 zł. Oprócz opłat sądowych, zwykle zasądzane są koszty zastępstwa prawnego po stronie wierzyciela, które dla zadłużenia w wysokości 1800 zł wynoszą aż 900 złotych. W przypadku wszczęcia postępowania egzekucyjnego, osoba zadłużona zostanie ponadto obciążona opłatą egzekucyjną, kosztami zastępstwa prawnego w egzekucji oraz kosztami wydatków gotówkowych, w kwocie od 200–300 zł. Jak widać z powyższego przykładu, łączne kwota, którą będzie musiała zapłacić osoba zadłużona unikająca kontaktu z wierzycielem może się nawet podwoić. Zasadne jest więc pytanie o sens takiego postępowania.

Pisma z draftu

Wśród ofert firm antywindykacyjnych spotkać można także rozwiązania bazujące na powtarzalnych wzorach pism. Skorzystanie z takiego wzoru jest oczywiście odpłatne, niezależnie od tego czy pismo przyniosło efekt czy nie. Jednak najbardziej zastanawiająca jest praktyka nakłaniająca osobę zadłużoną, by doprowadziła do sytuacji, w której wierzyciel skieruje sprawę do sądu. Oczywiście takie porady nie są poparte rzetelną analizą danej sprawy. Treść kierowanych pism procesowych bywa tworzona przez osoby nieposiadające wymaganego doświadczenia i wiedzy. Wskazywane przez nie zarzuty, nie znajdują żadnego uznania sądu i powodują przegranie sprawy.

Groteskowym przykładem są porady firm antywidykacyjnych, które dotyczyły uprawnionego przetwarzania danych osobowych. Po wejściu w życie unijnego rozporządzenia dotyczącego ochrony danych osobowych, do wierzycieli zaczęły trafiać pisma z cofnięciem zgody na przetwarzanie danych i żądaniami usunięcia danych osobowych przez nich oraz przez, sąd lub komornika sądowego. Żądania te były pisane na jednolitym wzorze, a jedynym ich uzasadnieniem było przytoczenie przepisów zawartych w rozporządzeniu. Zgodnie jednak z przepisami i utrwaloną praktyką, dochodzenie roszczeń od osób zadłużonych stanowi prawnie uzasadniony interes wierzyciela, co pozwala na przetwarzanie danych, nawet bez zgody tej osoby. Wnioski te, nie były więc uwzględniane przez wierzycieli. Osoby zadłużone, by ściągnąć wzór pisma, które nie przynosiło żadnych racjonalnych rozwiązań płaciły natomiast kilkadziesiąt złotych. Gdyby twórcy portalu, dołożyli należytej staranności i przeanalizowali podstawowe przepisy prawne, to oczywiste byłoby dla nich, że pisma przygotowane dla osób zadłużonych nie przyniosą żadnego rezultatu. Oferujący takie pisma skorzystali jednak z nadmiernego zaufania osób zadłużonych, którym rzekomo mieli pomóc.

Zdaniem autora

Osoby zadłużone powinny zastanowić się nad korzystaniem z rad firm antywindykacyjnych. Warto zasięgnąć porady niezależnego prawnika. Może bowiem okazać się, że najlepszym rozwiązaniem jest kontakt bezpośrednio z wierzycielem i ustalenie dogodnych warunków spłaty zadłużenia. Pamiętajmy, że unikanie kontaktu z wierzycielem, sądem czy komornikiem, wcale nie pozwoli uciec od długu i spowoduje konieczność poniesienia dodatkowych kosztów.

Artykuł ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita” w dniu 15-11-2019 r.