Interesuje nas przede wszystkim załatwienie sprawy klienta

W ochronie danych nie chcemy narzucać niewdrażalnych standardów, ale i nie chcemy narażać klientów na odpowiedzialność. Dlatego wolimy kształtować wykładnię prawa niż za nią podążać – mówi Maciej Gawroński, radca prawny, i partner zarządzający Gawroński & Partners.

Gawroński & Partners dołączyła do grona Kancelarii RP. W czym się państwo specjalizują i jaka jest wasza historia?

Maciej Gawroński: Gdy spojrzy się na naszą stronę gppartners.pl, nie przypadkiem dostrzeże się ilustracje do Cyberiady Stanisława Lema, autorstwa Daniela Mroza. Naszą domeną jest bowiem technologia, w tym ochrona danych i IT. Są nią też spory gospodarcze, sprawy karno-gospodarcze, regulacje bankowo-finansowe i zamówienia publiczne.
Ale historia kancelarii prawniczej to historia jej partnerów, podobnie specjalizacja.

Dla przykładu, razem z Katarzyną Kloc i zespołem współautorów napisaliśmy bestselerowy przewodnik RODO. Przewodnik ze wzorami, rozszedł się w 14 tys. egzemplarzy i jest polecany między innymi przez Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Zresztą jest to jedyna polska publikacja, która ukazała się też w języku angielskim pod tytułem „Guide to the GDPR” i jest dostępna na całym świecie, w tym na Amazon, jak i w budynku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Piotr Biernatowski jest wziętym adwokatem, który łączy doradztwo korporacyjne dla spółek technologicznych ze znakomitą praktyką karno-gospodarczą, współpracując z liderem zespołu świętej pamięci Macieja Bednarkiewicza wybitnego adwokata, byłego prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej. Praktyce regulacyjnej przewodzi mec. Michał Ćwiakowski. Zaś Jacek Liput doradzał przy największych w Polsce zamówieniach publicznych i projektach infrastrukturalnych.

A co wyróżnia Kancelarię na tle konkurencji oprócz rankingów i bestsellerów?

Wyróżnia nas nieszablonowość, ale także przyziemność, czy też raczej twarde stąpanie po ziemi. Interesuje nas przede wszystkim załatwienie sprawy klienta. Dlatego też często nie siedzimy za biurkiem i myślimy „holistycznie”. Na przykład w sporach – skupiamy się na spójnej narracji, planujemy do przodu i na różnych płaszczyznach, gdy trzeba włączając w sprawę aspekty karne. To ostatnie z kolei wymaga zbierania dowodów i częstego kontaktu z organami ścigania, bo sprawy trzeba sobie „wychodzić”. Przygotowujemy się zwykle na „wojnę totalną”. Często ułatwia to negocjacje. W ochronie danych nie chcemy narzucać niewdrażalnych standardów, ale i nie chcemy narażać klientów na odpowiedzialność. Dlatego wolimy kształtować wykładnię prawa niż za nią podążać. Z tego powodu angażujemy się w dialog z regulatorami, zamiast ich czczo krytykować. W informatyce bierzemy na siebie nie tylko standardy kontraktowe, ale wspieramy klientów w określeniu ich potrzeb biznesowych, ciągłości działania czy standardów cyberbezpieczeństwa. W bankowości i finansach naszą siłą jest znajomość instytucji finansowych od środka i wieloletnie zaangażowanie w dyskusję regulacyjną. Kładziemy nacisk na komunikację i reputację w urzędach takich jak KNF, PUODO, URE, UKE, UOKiK, UZP, ale także i innych organach. Niesie to jednak odpowiedzialność. Nie jesteśmy kancelarią załatwiaczy.

Nawiązał pan do największych kancelarii. Skąd takie odwołanie?

Stworzyłem jedną z największych kancelarii w Polsce – oddział kancelarii międzynarodowej, którym zarządzałem przez osiem lat. W Gawroński & Partners opieram się na doświadczeniu wyniesionym z zarządzania jej siedemdziesięcioosobowym zespołem. Niektórzy nasi koledzy wynieśli swoje doświadczenia z pracy w jeszcze większych kancelariach a z kolei inni pracowali w mniejszych, jak i w wewnętrznych działach prawnych. Ta różnorodność doświadczeń bardzo nam się teraz przydaje.

Czy nie boicie się, że technologia was zastąpi?

Sami pomagamy wdrażać technologię oraz tworzymy rozwiązania, które zastępują prawników. Stworzyliśmy system do wdrażania i obsługi RODO pod nazwą Good Data Protection Standard (gdpstandard.com), który znalazł się wśród pierwszych dziesięciu produktów oferowanych na nowej platformie Lex Hub Wolters Kluwer. Opracowujemy i parametryzujemy metodyki analizy ryzyka. Współpracujemy już z innymi kancelariami, które też tworzą rozwiązania do ochrony danych, jak też i innymi partnerami technologicznymi oraz jesteśmy gotowi do współpracy z każdym, kto tworzy rozwiązania na tym rynku. Jedyne co nas ogranicza w nawiązywaniu takiej współpracy, to nasze zasoby – czyli głównie czas. W końcu obowiązuje zasada: „client first”.

Wasze biuro leży w ścisłym centrum Warszawy. Czy ma to wpływ na waszą klientelę?

Rzeczywiście, rejon Ronda ONZ to takie warszawskie city i pewne rzeczy można stąd załatwić szybciej, bo łatwiej dojechać. Ale w dzisiejszych czasach lokalizacja nie jest chyba taka ważna. Z naszych usług korzystają firmy energetyczne, banki, telekomy, firmy informatyczne, firmy wydobywcze – największe krajowe koncerny. Jednak naszymi najlepszymi klientami są przedsiębiorcy i samorządy z całego kraju (Polski wschodniej, południowej, zachodniej), zwracający się do nas w krytycznych momentach swojej działalności, zwykle gdy ktoś nadużył ich zaufania.
Wspólnie z liderami prawa prywatności i cyberbezpieczeństwa z innych krajów tworzymy teraz ofertę globalną, którą chcielibyśmy przedstawić na kwietniowej konferencji IAPP Global Privacy Summit 2020 w Waszyngtonie. Ze względu na koronawirus będzie to pewnie musiało jednak chwilę poczekać.

Wywiad ukazał się w dzienniku „Rzeczpospolita” w dniu 13-03-2020 r.