Vis maior a stosunki zobowiązaniowe – czy można powołać się na koronawirusa i nie płacić?

W codziennej praktyce Kancelarii coraz częściej spotykamy się z pismami dłużników, czy też ich pełnomocników z prośbą o ,,zawieszenie’’ spłaty zobowiązań, czy też rozłożenia go na mniejsze raty powołując się na brak możliwości spłaty na skutek utraty znacznej części dochodów lub ich całkowity brak z powodu trwającej pandemii. Niewątpliwie w związku z panującą sytuacją rodzi się zatem pytanie – czy można powołać się na koronawirusa i nie płacić?

Odpowiedź brzmi niejednoznacznie: To zależy! Przy takiej odpowiedzi nie sposób nie zadać kolejnego pytania – w takim razie od czego zależy? Spróbujmy więc zatem się nad tym zastanowić.

W stosunkach zobowiązaniowych bezsprzecznym jest to, że jedną z ich naczelnych zasad jest pacta sunt servanda, łacińska paremia, która wskazuje, że umów należy dotrzymywać i wykonywać postanowienia zgodnie z ich treścią. W omawianej tematyce nie oznacza to nic innego jak to, że wierzyciel oczekuje od swojego dłużnika, aby ten spełniał swoje świadczenie.

Vis maior – czyli siła wyższa nie ma w polskim systemie prawnym definicji ustawowej. Pojęcie to wyjaśnia doktryna oraz utrwalona linia orzecznicza. Najczęściej przyjmuje się, że „siła wyższa” to zewnętrzne zdarzenie, któremu nie można było się przeciwstawić oraz któremu nie można było zapobiec przy dołożeniu należytej staranności. Wymienione przesłanki powinny występować łącznie. Za przejaw siły wyższej uznaje się m.in. zjawiska wywołane siłami natury takie jak powodzie, pożary, trzęsienia ziemi, czy też epidemie.

Czy zatem pandemię koronawirusa można uznać za przypadek siły wyższej?

W polskim porządku prawnym na próżno jest szukać regulacji dotyczących generalnego uprawnienia do wypowiedzenia umowy, bądź jej zawieszenia na skutek wystąpienia siły wyższej. Należy zatem zastosować w takim przypadku przepisy ogólne, które regulują wykonywanie zobowiązań.

Co do zasady odpowiedzialność za niewykonywanie lub nienależyte wykonywanie zobowiązania oparta jest na zasadzie winy. Zgodnie z art. 471. k.c. Dłużnik obowiązany jest do naprawienia szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, chyba że niewykonanie lub nienależyte wykonanie jest następstwem okoliczności, za które dłużnik odpowiedzialności nie ponosi. Kluczowym zatem w dochodzeniu od dłużnika odszkodowania w sporze sądowym, będzie wykazanie istnienia zobowiązania oraz wykazanie przez wierzyciela, że poniósł szkodę, która wynikła z niewykonania lub nienależytego wykonania umowy przez dłużnika. Natomiast dłużnik, aby nie ponosić odpowiedzialności, będzie musiał wykazać, że pomimo dołożenia należytej staranności nie wykonał należycie swojego zobowiązania, lub nie wykonywał go w ogóle na skutek konkretnych następstw wywołanych siłą wyższą (w omawianym przypadku pandemią koronawirusa). W praktyce oznacza to bowiem, że dłużnik w ewentualnym postępowaniu sądowym będzie zobligowany to tego, aby udowodnić realny/namacalny wpływ działania siły wyższej na niemożność wykonania swojego zobowiązania.

Nie bez znaczenia pozostaje jeszcze fundamentalna zasada w stosunkach zobowiązaniowych, a mianowicie mowa o zasadzie swobody umów, którą reguluje art. 3531 k.c. Strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swego uznania, byle jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego. Wspomniana zasada umożliwia kontrahentom przy zawieraniu umowy uwzględnić klauzulę umowną, która ma za zadanie doprecyzować prawa i obowiązki stron umowy.

Przy zamieszczeniu tzw. ,,klauzuli siły wyższej’’ zazwyczaj strony wskazują w umowie postanowienia o wyłączeniu odpowiedzialności stron za skutki wynikające z następstwa zaistnienia siły wyższej oraz co ważniejsze wyliczenie enumeratywne zdarzeń, które będą uznane za siłę wyższą. Co więcej, klauzula może być dokładnie rozwinięta w kierunku wskazania podjęcia konkretnych działań, jeżeli wystąpi zdarzenie kwalifikowane przez umowę jako siła wyższa – na przykład strony mogą uwzględnić uprawnienie do zmiany terminu realizacji, a nawet uprawnienie do odstąpienia od umowy lub jej wypowiedzenia. Jeżeli w konkretnej umowie nie została zawarta klauzula siły wyższej, ocena czy pandemia koronawirusa będzie kwalifikowana jako siła wyższa, wymaga bardzo dokładnej oceny porządku prawnego umowy w czasie jej zawierania oraz szczegółowej analizy rzeczywistego wpływu pandemii na niemożność spełnienia świadczenia przez dłużnika.

Klauzula rebus sic stantibus – czyli renegocjowanie warunków spełnienia świadczenia jako sądowy mechanizm modyfikacji umów

Zgodnie z art. 357 1 k.c. jeżeli nastąpi nadzwyczajna zamiana stosunków a spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami, albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą (zdarzenia strony nie przewidziały w umowie), to w takim wypadku Sąd może po rozważaniu interesów stron, zgodnie z zasadami współżycia społecznego oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub orzec o rozwiązaniu umowy. Wspomniana klauzula może zostać zastosowana, jeżeli zostaną spełnione odpowiednie przesłanki.

W tym miejscu należy zaznaczyć, że do zastosowania klauzuli rebus sic stantibus wspomniane przesłanki powinny zaistnieć nie tylko w chwili wytoczenia powództwa, ale przede wszystkim w chwili wydawania orzeczenia. W praktyce oznacza to, że kredytobiorca – dajmy na to przedsiębiorca, który zajmuje się eksportowaniem ręcznie skubanego gęsiego puchu do Japonii, na moment wytoczenia powództwa utracił zdolność do terminowego realizowania zobowiązań ze względu na to, że granice państwa zostały zamknięte, a w trakcie toczącego się procesu odzyska płynność finansową, zważywszy na to, że ponownie otwarto granice państwa i może on kontynuować sprzedaż produktu, to wtedy mamy do czynienia ze zmianą okoliczności. Taka modyfikacja skutkuje tym, że spełnienie świadczenia stanie się możliwe i nie będzie już połączone z nadmiernymi trudnościami – nie będzie podstaw do tego, aby zastosować klauzulę rebus sic stantibus, a więc Sąd oddali powództwo.

Porozumienie z wierzycielem – jako sposób na zgodne z prawem zawieszanie dokonywania spłat należności

Jednym ze nadrzędnych obowiązków dłużnika jest spełnianie świadczenia zgodnie
z postanowieniami umowy. Dla przykładu: jeżeli kredytobiorca w umowie zawartej z bankiem ma obowiązek spłaty kredytu zgodnie z umową i zawartymi w niej postanowieniami dotyczącymi terminu czy wysokością ustalonych rat, to absolutnie nie może jednostronnie oświadczyć, że nie będzie dokonywał spłat bez stosownego porozumienia z bankiem powołując się na sam fakt panującej pandemii koronawirusa. Bank w dalszym ciągu będzie uprawniony do dochodzenia swoich roszczeń. Jedynie na drodze postępowania sądowego, Sąd może orzec nieważność umowy. Zazwyczaj po bezskutecznym wezwaniu do zapłaty kredytobiorcy, bank wypowie umowę, czego skutkiem będzie postawienie w stan wymagalności całego długu, a co za tym idzie będzie uprawniony do tego, aby złożyć pozew o zapłatę i żądać zapłaty całego zadłużenia.

Podsumowanie – czyli wnioski płynące z przeprowadzonej analizy

Zawieszenie spłaty zadłużenia lub jego częściowe umorzenie może nastąpić jedynie
w drodze porozumienia z wierzycielem. Jednostronne uznanie przez dłużnika, że umowa jest nieważna z powodu pandemii koronawirusa (siły wyższej), jest działaniem niezgodnym
z postanowieniami umowy. Tylko Sąd może orzec nieważność umowy, a dopóki dłużnik nie uzyska prawomocnego orzeczenia, będzie ona w dalszym ciągu wiążąca. Pandemia koronawirusa może być uznana jako okoliczność wyłączająca winę w niewykonaniu lub nienależytym wykonaniu zobowiązania, jednakże musi się odnosić do konkretnej umowy oraz koniecznym będzie szczegółowe wykazanie rzeczywistego wpływu pandemii na niemożność spełnienia świadczenia przez dłużnika. Konkludując – w obecnej sytuacji najbardziej racjonalnym rozwiązaniem wydają się być bieżące negocjacje stron umowy, tak aby generować jak najmniej dodatkowych kosztów i opóźnień, które finalnie nie są tak korzystne jak renegocjowanie warunków umowy, czy zawarcie odpowiedniej ugody.

Artykuł ukazał się na rp.pl